SZCZĘŚLIWI WŚRÓD OUTSIDERÓW

Informacja pobrana z chcejezusa – SZCZĘŚLIWI WŚRÓD OUTSIDERÓW

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili.        I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: ”Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: “Ustąp temu miejsca”; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: “Przyjacielu, przesiądź się wyżej”; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.    Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: ”Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.

(Łk 14,1.7-14)

Kilka wieków przed narodzinami Chrystusa, prawdopodobnie z kręgów kultury greckiej przeniknęło do Pisma Świętego pewne przysłowie: Serce twarde obciąży się utrapieniami, a zuchwalec będzie dodawał grzech do grzechu. Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa, albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie. (Syr 3,27-28) Pycha pewnie od zawsze stanowiła w naszej codzienności wielką przeszkodę w porządkowaniu wszelkich relacji. Gdy pycha zasiądzie na dobre w ludzkim sercu, ciężko jest zmienić jej kurs i ją wyplenić. Jezus ostatecznie zna stan ludzkiego wnętrza. Jest on specjalistą od ludzkiej duszy, stąd też pozostawia nam ewangeliczny obraz uczty, w której jednak mało istotne jest to co znajduje się na stole. Istotniejsze jest pytanie, które pojawia się na starcie, zanim jeszcze zeszli się wszyscy goście: jeśli ktoś zajmuje od wejścia pierwsze miejsce, jako zaproszony to jak musi widzieć tych ludzi, którzy są obok niego? Jak ciasna musi być perspektywa kogoś kto zawsze widzi siebie znacznie wyżej od innych. Czy słusznie? 

Jezus chce nam udowodnić, że każda okoliczność może być przyczynkiem do tego by wylazła z nas interesowność, egoizm i chęć ustawienia wszystkiego pod siebie. Nauczyciel przewraca całkowicie nasz punkt widzenia, który też nie jest wolny od marzeń o pierwszym krześle (czytaj: o zaszczytach i byciu liderem).  Jak się poczujesz w otoczeniu ubogich i wszelkich innych społecznych outsiderów? Jak się odnajdziesz pośród marginesu i ludzi, którzy egzystują na granicy godności? 

Może nie chodzi tu o to, by od razu na obiad ściągać do siebie wszystkich, którzy reprezentują taki status społeczny. Raczej Jezus prowokuje nas do refleksji o tym czy nie będziemy bardziej szczęśliwi właśnie tam, z nimi. Czy nie byłoby to bardziej wyzwalające dla nas, gdybyśmy nie musieli robić totalnie wszystkiego pod presją, w oparach jakieś rywalizacji czy wręcz walki o stołki. Popatrz, że niektórzy uczynili sensem swego życia drapieżną walkę o przetrwanie, sami nakręcili się i wierzą w to że taki sposób relacji z innymi przyniesie szczęście i spokój. 

Gdy otaczamy się ludźmi, którzy w wielu wymiarach są od nas słabsi, weryfikuje to znacznie lepiej stan naszej duszy. Bliżej będziemy prawdy, gdy miłość zacznie mówić przez nas a nie płytkie motywacje. Pycha, jaką piętnuje Jezus w historii o uczcie jest groźna głównie z tego powodu, że wykoślawia obraz bliźniego. Przestajemy przez nią pragnąć w naszym życiu boskiego porządku, o którym mówi pięknie św. Paweł. Apostoł narodów widzi nowy ład społeczny jaki przyniosła nam radosna wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie (Ga 3,28). 

Druga odsłona ewangelicznej opowiastki to nasze oczekiwanie efektów naszych działań. Jak trudno przyjąć perspektywę wieczności… Jak trudno uznać, że owoce dobra lub zła ostatecznie zostaną zebrane na sądzie ostatecznym a nie na ziemi. Jeśli oczekujemy odwzajemnienia za nasze gesty dobra to nie ma to nic wspólnego z dobrem.

Miłość jaką pokazuje nam Jezus z wysokości krzyża jest doskonałą klamrą która spina ewangeliczną przypowieść z naszym losem. Podjęcie męki za zbawienie świata było właśnie otoczeniem się przez Mistrza wszystkimi, którzy przez swoje grzechy stali się duchowo chromi, ślepi i odarci z godności. To Jezus na chwilę przed śmiercią woła do Ojca pełen troski- wybacz im bo nie wiedzą co czynią! Nie wiedzą, bo grzech zasłonił nam prawdę, zaciemnił to jak żyjemy. 

My za to co Jezus uczynił nie byliśmy i nigdy nie będziemy w stanie się odwzajemnić. Żaden ludzki czyn nie zrównoważy bezinteresownego daru życia Syna Bożego. Ten dar przyjął Ojciec dlatego ten oszpecony, wyśmiany i odrzucony człowiek, który chwycił drewnianą belkę i został do niej przybity sprawił że to my wszyscy mogliśmy przesiąść się wyżej. Możemy zapragnąć życia w pełni. Jest odtąd w naszym zasięgu! Bądźmy zatem szczęśliwi, bo nie mamy czym się Bogu odpłacić za to co nam uczynił. On nas jest godny tego by zaprosić nas blisko siebie. Ta bliskość nazywa się niebem.

ks. Adam Kiermut