Wierzę w Boga? Czy w siebie?

Informacja pobrana z chcejezusa – Wierzę w Boga? Czy w siebie?

Apostołowie prosili Pana: “Przymnóż nam wiary». Pan rzekł: “Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: „Pójdź i siądź do stołu”? Czy nie powie mu raczej: „Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił”? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. (Łk 17, 5-10) 

Gdy Apostoł, czyli ktoś kto ma Pana na wyciągnięcie ręki, nieustannie za nim kroczy, widzi go i słyszy prosi go teraz… o wiarę… to i my musimy się zastanowić, ile jej mamy. Nasza ufność jest bardzo zagrożona. Uczniowie chcą ją rozmnożyć, bo dobrze rozglądają się wokół. Jak pogodzić w sobie to, że są blisko człowieka, który mówi na każdym kroku, że miłością i pokojem zdobędziecie świat, a jednocześnie nie znika ogrom zła i niesprawiedliwości wokół nich? Równolegle z uzdrowionymi, uwolnionymi od wpływu złych duchów sączy się kwas faryzeuszów, bezwzględność okupantów, wojny i kradzieże. Chcą zawalczyć o to żeby wiara w sens tej miłości ostała się w nich, by się nie podzieliła się, nie rozerwała, nie rozcieńczyła. To co rozwodnione, nie smakuje. Brak esencji sprawia, że nie wiemy już co tak naprawdę pijemy. Z czasem gdy męczą nas przeciwności możemy dojść do miejsca gdzie wolimy zaprzeczyć, porzucić pewien system przekonań. 

Niedawno chodząc po księgarni zajrzałem na dział opatrzony szyldem- RELIGIA. Od razu wpadła mi w oko pozycja pt. „Dlaczego jesteśmy ateistami?” Zabrałem ją do domu. Od kilku tygodni pije kawę z ludźmi, którzy opowiadają mi o tym dlaczego nie wierzą. O dziwo widzę w nich wiele podobieństw do uczniów z dzisiejszej Ewangelii. Na serio wielu z nich wyszło z bolesnych starć z pytaniami, które „poobgryzały” ich egzystencję. Coś sprawia, że oni nie chcą już walczyć, nie zmagają się z wiarą o więcej. Ta prośba Apostołów (czyli świadków) rodzi się z tego, że musi im też brakować siły wewnętrznej, by podjąć to do czego ich Jezus zaprasza. 

Apostoł… Kim jest na początku? Jest człowiekiem, który spotyka Jezusa. Fenomen tej postaci sprawia, że wszyscy oni stają w ogniu pytań kluczowych dla całej ludzkości. Może nigdy nie byliby sprowokowani, by szukać odpowiedzi. Przeżyliby codzienność na poziomie świadomości o tym, że wystarczy żyć dobrze, by przyjmować Boże prawo oraz podstawy religijności Żydów. Jezus pokazał im, że to za mało. To z nim ujrzeli obnażenie hipokryzji liderów, przywódców duchowych, to przy nim dowiedzieli się, że jest coś więcej niż tradycja, niż świętość szabatu, niż zachowywanie czystości rytualnej. Oni Boga doświadczają w drodze. Inaczej niż reszta pobożnego Izraela. 

Wyjdźmy chociaż od pierwszych słów- Uczniowie prosili… To modlitwa- słowa kierowane wprost do Jezusa. Dziś wiara rozcieńcza się głównie na tym tle. Zaniechaliśmy modlitwy, bo zapomnieliśmy, że kto prosi otrzymuje. W zbyt wielu miejscach to zdanie nam się jednak nie sprawdziło. Czy mało się modlą codziennie Ci, którym zależy na czymś ważnym? Czemu Bóg nie nawróci pijącego męża, czemu nie zmieni złych dzieci albo nie da zdrowia schorowanej matce? Godziny adoracji, klęczenia, zamówionych mszy i nic. Bez proszenia Boga, bez tego, że nie zawsze to się bezwarunkowo spełnia, nigdy nie dowiemy się tego czego naprawdę potrzebujemy. Modlitwa wcale nie służy temu, by Bóg spełnił to o co prosimy. Celem modlitwy jest to żebyśmy byli przy Bogu, byśmy go słyszeli, żebyśmy go nie zgubili i byśmy mieli jakąkolwiek nic łączącą nas z niebem, gdy my przez grzech utrudniliśmy sobie niesamowicie drogę do celu. Czy modląc się, zgodnie z prośbą Jezusa widzisz jednocześnie to że autentycznie otrzymasz? Tak… ale da ci to Bóg, więc z miłości do ciebie często nie da Ci tego co ci się zdaje że potrzebujesz. Bóg dar łączy zawsze z prawdą, nie stosuje jakiś wersji pośrednich. Bóg też nie wie co to „wersja Demo”, jeśli mówimy o czymś dla nas ważnym.

Bez wiary nie wejdziemy w Bożą logikę, która kieruje się zgoła odmiennymi prawami niż ta nasza. Pułapką wyjałowienia wiary jest podskórna ufność w siebie. Czasem odkrywcze może być i to że przez lata nic się nie zmienia, bo my wierzyliśmy tylko w siebie, to sobie przypisywaliśmy sukcesy za znalezione odpowiedzi na wszystko. Z czasem zamieniliśmy Boga na płytką relację z naszymi wewnętrznymi potyczkami na które z czasem zabranie nam paliwa. Kto z nas ma odwagę by nazwać siebie sługą bezużytecznym? Czuć się nikim… kimś kto nie zasługuje nawet na zapłatę. Przymnóż nam wiary! Panie, bez tego kroku nie pojmiemy tego, że stając się niewolnikiem i sługami wobec Ciebie, codziennie poszerzamy zakres swej autentycznej wolności. Usługując Bogu jesteśmy przecież nieustannie w kręgu jego działania, jego misji i planu, który pisze się w naszym życiu. Wiary trzeba nam więcej, bo nie widzimy często tego jak się rozchodzimy, jak rozwala nam się każde myślenie i działanie. Jeśli Bóg nam nie przymnoży wiary w życiu, to życie przymnoży nam czegoś innego- trudności, znaków zapytania i rozżalenia na rzeczywistość, za którą czeka zmęczenie, rozczarowanie i niepewność. 

Papież Benedykt XVI przed podjęciem przełomowej decyzji o zakończeniu pontyfikatu, 23 lutego 2013 r. przemówił na  zakończenie rekolekcji wielkopostnych dla pracowników Kurii Rzymskiej. Niejako na pożegnanie gdy wielu ludzi bało się tego wyboru, nawet wieszcząc kryzys i upadek Kościoła papież- uczeń Chrystusa pozostawił nam takie słowa:

Wierzyć to nic innego, jak w nocy świata dotknąć ręki Boga, i tak – w ciszy – słuchać słowa i dostrzec miłość. 

W kryzysie jesteśmy z pewnością cząstkę ten „nocy świata”. Z wiarą w sercu stajemy się cząstką światła, blaskiem jaki obudzi ludzkie serca i sumienia. Wiara jest zatem relacją, pewnością która przebija się nieraz przez obłoki zwątpienia.

ks. Adam Kiermut