WYJDŹ

Informacja pobrana z chcejezusa – WYJDŹ

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

(Mk 9,2-10)

Co znaczy powstać z martwych? Czy stawiałeś sobie kiedyś takie pytanie? Apostołowie po zejściu z góry, po tym co zobaczyli mieli zapewne wątpliwości czy oni tak naprawdę żyją. Może ujrzenie boskości Jezusa dopiero otworzyło im oczy, że dotychczas ich istnienie zmierzało w niewłaściwą stronę. Jak powstać z martwych? Zapytaj kogoś kto przeżył wypadek drogowy, kto wyleczył się z choroby nowotworowej lub rodzica który szukał zagubionego dziecka. W trudnych chwilach często otwieramy oczy i zaczynamy naprawdę żyć. Od tego momentu zaczynamy kochać i szanować każdą chwilę. Nieraz otwieramy się na kogoś kto żyje poza nami, a jednocześnie jest bardzo blisko.

Ważne jest to, że Bóg nas prowadzi. Ostateczny cel tej drogi, a więc i znaczenie wszystkich zdarzeń naszego życia może odkryć przed nami dopiero w wieczności. Bóg wie po co w naszej wierze na zaparcie się Piotra. On wie po co Jezusa zdradził Judasz, po co go ukrzyżowano. Wie doskonale po co są kryzysy, upadki i załamania w naszym życiu. Wie i widzi to, przez co my nie potrafimy często się przebić. Bóg wie także to, jaki jest cel twego zmagania, twojego cierpienia i twojej modlitwy.

Powstać z martwych oznacza po prostu wyjść. Z niczym co robimy i co myślimy nie pozostać w miejscu. Tylko trup się nie rusza. Gdy nie porusza nas wiara, duchowo stajemy się martwi. Wyjść to znaczy opuścić pozorny dobrobyt, porzucić lęk, dom swego ojca, ciepłą komorę celną, czy sieci rybackie. Jakub, Jan i Piotr znaleźli się na Taborze bo wyszli „z siebie”, ruszyli za Jezusem. Na szczycie trzej uczniowie doświadczyli dwóch prawd o Bogu- On jest światłem. On wygląda inaczej niż mówi o nim nasze ludzkie serce, jak go rysują niejednokrotnie nasze opinie i przypuszczenia. Światło jest nam potrzebne by nie upaść, by dojrzeć drogę. Dziś wielu ma przed sobą ciemne morze niepewności, coraz więcej słyszymy o depresji, o paraliżującym zamknięciu, niechęci, także młodych ludzi do jakiegokolwiek otwarcia na relacje. Znacznie przez ostatni rok wzrasta sprzedaż alkoholu, zapotrzebowanie na środki nasenne. Bez światła nie wiemy dokąd iść, a każdy krok wydaje się być zagrożeniem. Wielu doświadczyło tego, że nasza codzienność wcale nie była dotąd wystarczająco doświetlona. Abp Vincenzo Paglia powiedział ostatnio, że obecnie dzięki medycynie i jej wielkim osiągnięciom żyjemy 20 nawet 30 dla dłużej- nie wiemy jednak po co. Pragnienie przedłużenia życia nie idzie często w parze z jego zagospodarowaniem, z potraktowaniem go jako daru od Boga. Jezus stoi przed uczniami cały w świetle, cały w prawdzie. Przemienienie to nie zniekształcenie czegokolwiek. To wydobycie przed nami tego co pozostaje ukryte, co czasem wymaga od nas większej uwagi i ciekawości. Druga prawda z Taboru brzmi: Bóg nie potrafi być sam. Jest relacją. Jest w całości obecny, pochłonięty dialogiem. Nigdy zatem nie pozostaje obojętny na kogoś kto zaprasza go do rozmowy. Jego zbawczy dialog przenika w obrazie przemienienia całą religijną świadomość Izraela. On prowadzi konwersację nie tylko z konkretnym człowiekiem ale z grupami, narodami czy nawet z całą historią ludzkości. On staje obok Mojżesza i Eliasza. Obie postacie wyszły w nieznane, poszły za Duchem Bożym- jeden ku Ziemi Obiecanej, przechodząc po drodze przez Morze Czerwone. Drugi zaś po tułaczce na pustyni udał się na świętą górę Horeb, by po zmierzeniu się z wrogimi, niszczycielskimi żywiołami spotkać Pana. Rozmowa Jezusa przenika dzieje, porusza wspomnienia o wolności człowieka, jego pragnienia, odwieczną walkę o najważniejsze i najświętsze sprawy

Co zatem oznacza namiot?

Piotr nie był w stanie spojrzeć na Jezusa inaczej niż przez oczy. Nie czyni tego zmysłem wiary. On chce odruchowo ściągnąć Jezusa, Mojżesza i Eliasza na ziemię, chce by usiedli między nimi, by zeszli do naszych spraw i przyjęli nasze słabości. O ile Bóg w swej miłości potrafi sprowadzić niebo na ziemię, o tyle żaden człowiek nie umie sprawić by ziemia stała się niebem. Namiot, który był głównym symbolem żydowskiego święta Sukkot, nawiązywał do prowizorycznych domów, jakie wędrowcy ku Ziemi Obiecanej budowali tymczasowo na pustyni. Namioty wznoszono na chwilę, po to by wyruszyć szybko w dalszą drogę. Ani Jezus ani jego towarzysze nie pozostaną na Górze Tabor, ponieważ muszą iść dalej. Znikają również prorocy bo ich wędrówka dobiegła końca. Piotr pod wpływem emocji mówił: Panie, dobrze nam tu być. Zapytaj się dzisiaj- czy dobrze jest ci tam gdzie jest Jezus czy tylko tam gdzie jesteś ty i twoje sprawy? Wyjdź z siebie! Powstań z martwych!

ks. Adam Kiermut