Kim jest?

Informacja pobrana z chcejezusa – Kim jest?

O co chodzi z tym krzyżem? Brać go czy lepiej nie ruszać? Tak, nam chrześcijanom trudno pogodzić istnienie Boga miłości i krzyża cierpienia. Trudno nam uznać prawdę, w którą zwątpił też Piotr.

Jezus wraz z uczniami jest teraz w okolicy Cezarei Filipowej. Nieopodal znajduje się źródło, gdzie ma początek rzeka Jordan. To miejsce Jezus wybiera, aby rozpocząć swój marsz ku Jerozolimie, gdzie wszystko się wypełni.

Na początku najważniejszej dla Niego i dla nas drogi Jezus pyta – za kogo Ty mnie uważasz?

Pyta, choć Bóg doskonale wie, kim jest. Tej odpowiedzi potrzebuje człowiek! Odpowiedź może nas obudzić, pokazać nam, że może to my się zagalopowaliśmy w naszym myśleniu o sobie i że Bóg już w naszym życiu nie może po prostu być sobą.

A ludzie, widząc cuda i słuchając Jezusa, nazywali go tak jak chcieli. Jan Chrzciciel, Eliasz, jeden z proroków… Nagle poda odpowiedź Piotra- Mesjasz. A więc ten wybrany, namaszczony. Jednak Jezus nie pozwala tego wyznania ucznia powtarzać. Dlaczego?

Zły duch też pięknie mówił o Jezusie- przecież to demon mówił o Jezusie- „Święty Boży!” On też wie, że Jezus nie należy do niego, ale do Boga.

Jezus wysłuchał człowieka i pokazuje mu jaka jest prawda. Nie taka, jaka jest mu wygodna, ale taka, która go zbawi! Okazuje się, że samo słowo „Mesjasz” nie wystarczy- liczy się to, co do niego przypiszemy. Szatan chciał na pustyni Jezusa ubrać w strój showmana, który zamieni kamień w chleb, skoczy ze świątyni, nie raniąc się przy tym.

A Jezus mówi o sobie, jako o Bogu, który chce się przyodziać naszym cierpieniem- On chce dźwigać nasze boleści! Nie blask fleszy, ale cień krzyża. Tu trzeba szukać Boga. Idzie bowiem, aby rozjaśnić nasze ciemności i dźwigać nasze wątpliwości.

Jezus wie, że Jego sława i splendor nie zbawi ani mnie, ani świata. Zbawić nas może Bóg, który jest z nami solidarny. Cierpienia nikt do tej pory nie wyeliminował, choć tak wiele wiemy o sobie. Im bardziej obrastamy w dobrobyt, im bardziej go pragniemy, tym nasze cierpienie przyjmuje coraz drastyczniejsze formy i gdy znika z jednego miejsca, przenosi się nieoczekiwanie w inne. Bóg stał się człowiekiem, aby zbawić całego człowieka, a nie jakąś jego część, jakiś moment. Przyszedł zbawić nasze życie i otworzyć je na wieczność, a nie chciał zbawiać nas przez coś, co nie przetrwa długo, nawet na tym świecie.

Prawda jest taka, że Bóg zbawił nas przybity do krzyża. Prawda jest taka, że jego pozorna bezbronność odebrała moc szatanowi. Prawdą jest to, że tam gdzie kończy się po ludzku nadzieja, spoglądając na martwe ciało Jezusa, w cudowny sposób ona się odnawia. Tak! Świat zbawiło cierpienie, ale nie to, przed którym uciekamy i którego nie chcemy, ale to cierpienie, jakie zostało przyjęte z miłości.

Jezus nie bez bezbronny na krzyżu- bezbronny jest bez niego! Bez niego traci tożsamość i autentyczność, bo przestaje być Bogiem z nami.

Warto walczyć o prawdę o Jezusie jako o Bogu, bo w Nim odkryjemy też prawdę o nas. Jezus wyrusza dziś z Cezarei Filipowej ku Jerozolimie, aby nadać sens- także mojemu cierpieniu. Czy dam mu dotknąć także moich ran? Czy pozwolę Bogu byś sobą i wynieść moją słabość na drzewo krzyża?