WALCZ! SAMO SIĘ NIE ZROBI

Informacja pobrana z chcejezusa – WALCZ! SAMO SIĘ NIE ZROBI

Wrzesień tego roku (2016) jest jakiś inny. Bo i ja jestem inna. Widzę, jak mocno Bóg działa ostatnio w moim życiu. I nie dlatego, że On akurat ma taki kaprys, ale dlatego, że w końcu dotarło do mnie, że to ja muszę współpracować z łaską. I powiedziałam: podejmuję decyzję, walczę!
Przez kilka ostatnich lat wołałam do Pana, by coś ze mną zrobił, by mnie zmienił, by dał łaskę… A tymczasem ta łaska wciąż była tuż obok. I to w nadmiarze, tylko po prostu nie umiałam jej przyjąć. Widziałam swoje braki, słabości, grzechy… Nie były może specjalnie wielkie, ale wciąż były. Irytowały, denerwowały, jakby panowały nade mną do tego stopnia, że czasem wydawało mi się, że słyszę ich chichot….
Zaczęło się od intensywnego pragnienia czytania Listów do Koryntian. Po prostu musiałam pochylić się nad nimi kolejny raz w moim życiu. I czytałam, czytałam. Chłonęłam zdania, jakbym widziała je pierwszy raz w życiu. A przecież wiele z nich niejednokrotnie cytowałam, miałam podkreślone w mojej Biblii… W tych dniach nabrały one jednak nowego znaczenia. W końcu dotarło do mnie, (nie tylko do głowy, ale do mojego serca), co znaczą słowa, że mam przestać być człowiekiem zmysłowym, a narodzić się z Ducha: wszystko, co cielesne we mnie, musi umrzeć: moje zachcianki, pożądliwości, grzechy, muszą ponieść śmierć we mnie. I nie chodzi tu wcale o nieustanne wołanie do nieba, by Bóg coś z tym zrobił, ale to ja mam coś z tym zrobić! A Bóg da łaskę, aby zwyciężyć. Jeśli mam problem z obgadywaniem, to nie muszę czekać, aż Pan cudownie zainterweniuje i zamknie mój język, czy go sobie solidnie przygryzę. NIE! Mam podjąć WALKĘ o słowa, które wypowiadam. O świętość moich ust. Mam podjąć decyzję: Walczę. Nie obgaduję. Jeśli mam problem ze znalezieniem czasu na modlitwę, nie czekam aż Bóg wydłuży moją dobę, bo nie wydłuży! Bóg nie działa przeciwko naturze. Muszę podjąć decyzję: rezygnuję ze spotkania z kimś, aby spotkać się z Wszechmogącym, tym który jest Panem. Jeśli mam problem z narzekaniem, podejmuję decyzję: Uwielbiam. Błogosławię! Nie rozpamiętuję doznanych krzywd. Każdego dnia staję do walki. I z pomocą Jezusa, wiem, że dam radę! Nawet jeśli upadnę, będę powstawać i walczyć od nowa! A „broń, którą posługujemy się w naszej walce, nie jest ludzka, ale od Boga czerpie moc zdolną niszczyć twierdze” (2 Kor 10, 4).
Podejmuję decyzję: umieram dla tego, co cielesne, aby mógł narodzić się we mnie nowy człowiek: człowiek z Ducha! Muszę zrobić dla niego miejsce, przestrzeń, inaczej nie będzie mógł we mnie wzrastać, rozwijać się!
Tak, będę walczyć, by moje ciało stało się świątynią Ducha Świętego. (1 Kor 6,19).
Tak, będę walczyć, aby mój człowiek wewnętrzny odnawiał się każdego dnia (2 Kor 4,16)
Tak, będę walczyć. Chcę usunąć stary zakwas, by stać się nowym ciastem (1 Kor 5,7), aby to co nowe, nie stało się skażone, nawet przez odrobinę tego, co nie święte.

Nie chcę myśleć, ile mnie ominęło, tylko dlatego, że czekałam na Jego interwencję, a nie raczyłam powstać z kanapy…
Jeśli pragniesz zwycięstwa, musisz stanąć do walki! Więc wstań, walcz i w Jego Imię zwyciężaj. Samo się nie zrobi!

Izabela Kostro