Przez bramę…

Informacja pobrana z chcejezusa – Przez bramę…

Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich, owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”. (J 10, 1-10)

Niedziela winna być wielką bramą, przez którą na teren powszednich dni tygodnia wchodzi życie wieczne i siła do pracy. Takie słowa pozostawiła nam św. Edyta Stein. Można by stwierdzić, parafrazując słowa patronki Europy, że niedziela to Chrystus. To jego zmartwychwstanie, a z nim nadzieja i radość nowego życia. Starożytni chrześcijanie dublując obchody pogańskie, nadali im w czasie prześladowań biblijną interpretację. W wielkim i potężnym Rzymie czczono boga słońca, zaś wyznawcy Chrystusa właśnie jego tytułowali swoim słońcem, źródłem szczególnego światła. W kontekście tego czego Pan dokonał po swojej śmierci, nowy dzień ukazuje nam prawdziwą twarz wiernego i oddanego pasterza swojego ludu. Opiekun owiec był obrazem doskonale znanym w środowisku, do którego Jezus przemawiał. Puszyste dorodne zwierzęta, które w wielkiej liczbie wędrowały za człowiekiem rodziły zapewne myśli o szczególnym rodzaju zależności. Nie ma pasterza bez trzody, owce zaś nie przetrwają bez przewodnika, bez kogoś kto będzie strzegł ich przed licznymi drapieżnikami. Zło, które czai się pod wieloma postaciami, na słabych ludzi rodzi potrzebę przylgnięcia do szczególnego rodzaju przewodnika. On pokazał, że zna drogę bezpieczną, przez którą jednak sami nie przejdziemy bez niego. Najbardziej owcom zagraża śmierć jako żywioł, który każdą z niej pochłonie. Dobry pasterz przerzucił nam most, po którym bezpieczni stado może przedostać się na drugi brzeg. Ten most to jego krzyż.
Jezus mówi nam o bramie, która jest miejscem weryfikacji wszelkich intencji, jakimi kieruje się pasterz. W realiach znanych ówczesnym nie była to praca szanowana, nie przynosiła znacznych środków. Z pewnością nie było to droga do kariery. Może dlatego Jezus chętnie wciela się w tę rolę, jako ubogi i pokorny sługa. Z racji na niską opłacalność tego zawodu, nie adekwatną do odpowiedzialności często tę funkcję pełnili najemnicy, prości chłopi, którzy w owcach widzieli tylko obowiązek jaki im zlecono. Nie czuli się z trzodą wybitnie związani. Mistrz nie boi się wcielić postać pasterza nie tylko w malowniczym obrazie z przypowieści. On jest nim naprawdę. On nie jest opłacanym przez Boga najemnikiem. On tę funkcję przyjmuje z całkowitej miłości do tego co słabe, pogubione i zagrożone na jakikolwiek sposób. Więcej. On nie boi się w najważniejszych chwilach swego życia otoczyć przez tych społecznych wyrzutków, tych którym nie raz odmawiano praw i przywilejów. Sam fakt, że to właśnie prości, niewyuczeni pasterze byli pierwszymi ludźmi, którzy ujrzeli Zbawiciela w Betlejem pokazuje, że właśnie z tą grupą jako pierwszą Mesjasz szczególnie się utożsamił. Po śmierci Jezusa wieść o jego zmartwychwstaniu rozniosą światu również odsądzane od czci i wiary kobiety. Nawet uczniowie początkowo na chcieli im uwierzyć, a co dopiero ówczesny świat, w którym kobiety nie stały przecież wysoko. Jezus nie obawia się złożyć tej najważniejszej dla całej ludzkości prawdy w dłonie słabych, ludzi z marginesu, z totalnych peryferii. Nie żywi obawy o to, że to pierwsze, świeże świadectwo o tym że powstał z martwych, w świecie zostanie zakwestionowane i odrzucone.
Głos Pasterza nie uwodzi owiec z automatu. Owce są zwierzętami dość nieufnymi, które idą za tym kto je oswoił i przyzwyczaił do swego widoku. Źródłem kryzysu wiary dla wielu jest szczególna głuchota na tej jeden wyjątkowy głos, który na dodatek zakłóca wiele krzyków i hałasów. Nad naszym uchem krążą liczne podszepty, podpowiedzi za którymi idziemy często na oślep nie badając tego skąd pochodzą. Brama pilnowana przez Jezusa jest dla jego owiec sygnałem, że za nią czeka nas bezpieczeństwo, odpoczynek i ochrona. Liczne furtki do jakich ludzi ściągają i zbierają dzisiaj pieniądze, znaczny awans, łatwa miłość, czy lepsza praca, są parodią, atrapą prawdziwej bramy. Za nią czeka nas rozczarowanie, brak miejsca i spokoju. Racja paszy jaką nam przydzielą także na długo nam nie wystarczy. Nie będzie bowiem pokarmem przygotowanym dla nas z miłości ale będzie przypominać nędzne strąki jakimi w swym głodzie chciał posilić się syn marnotrawny pośród świń. Wiarygodność Jezusa można stwierdzić po tym, że on pierwszy wchodzi przez bramę przez którą chce wpuścić swoje owce. Rozbójnik, złodziej nie jest dobrym i pewnym przewodnikiem. Niestety nie raz jego głos jest łudząco podobny do dobrego pasterza, podobnie jak chwast na początku przypomina zboże. Aby pójść za człowiekiem, za ideą, jakimkolwiek pomysłem na szczęście, zawsze trzeba prześwietlić tę rzeczywistość, zestawić ją z tym co mówi Jezus. Czy tak spoglądasz na niedzielę? Czy jest dla ciebie bramą, za którą stawiasz w blasku zmartwychwstania wszelkie iluzje, miraże i fałszywe tezy dotyczące naszego życia? Czy to przedziwne światło prawdy i życia jest dla ciebie codzienną paszą i siłą do pracy?

ks. Adam Kiermut