Gdy przyjdzie miłość…

Informacja pobrana z chcejezusa – Gdy przyjdzie miłość…

Jezus powiedział do swoich uczniów: „W owe dni, po wielkim ucisku słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba. A od drzewa figowego uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabiera soków i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, że blisko jest, we drzwiach. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”. (Mk 13,24-32)

Chcąc ocalić rzeczy wielkie ucz się od tych małych, najmniejszych. Gdy ludzie patrzą w niebo, wbijają wzrok w słońce i księżyc (w dzień i noc) i czytają swoje losy z ważnych wydarzeń to umyka im prawda. To co najważniejsze rozgrywa się bowiem zupełnie gdzie indziej. Jezus celowo uderza nas na początku bardzo mocnym obrazem. Katastrofa to coś co zawsze nas rusza. Wizja upadku, wojny, kryzysu i wszelkich nieszczęść, to coś co na nas działa. Jak zatem poradzić sobie z sytuacją gdy coś takiego nas nawiedzi? Nauczyciel zaleca nam, by w takich chwilach zejść nisko, by czytać w tego co ukryte między nami. Odpowiedzi, klucze na wielkich tajemnic Bóg potrafi przekazać w tym co najprostsze i codzienne. Dzieje się tak bo ideą Boga jest zawsze ocalenie każdego człowieka. Każdy na dostęp do środków, które mogą go przenieść do ostatecznego szczęścia. 

Każdy Żyd, a nawet każdy semita doskonale zna do dziś smak figi. Jest ona popularnym owocem o szerokim zastosowaniu, także leczniczym. Czekając na smaczny i słodki przysmak, bacznie obserwowano wszelkie zwiastuny i znamy, jakie zachodzą na licznych gałęziach drzewa. To bardzo ciekawa roślina. Wiemy, że owocuje bez przerwy przez większą część roku. Zaczyna przy tym jako pierwsza i kończy jako ostatnia. Co wyróżnia figowiec spośród innych podobnych drzew, to fakt, że zalążki owoców wychodzą bezpośrednio z pnia dlatego Chińczycy nazwali je „wu hua guo” – „owocem bez kwiatów”. Pęd, który jest już stary wydaje figi jako pierwszy, zaś młode odrośle, wypełniające się sokami, wypuszczają owoce dopiero jesienią. Było do źródło pożywienia, które w ekstremalnych warunkach ratowało życie ludziom np. w czasie suszy i innych klęsk. Za ścięcie figowca w niektórych miejscach groziła nawet kara śmierci. Każdy wiedział, że figa jako bardzo silne i wytrzymałe drzewo da owoc zawsze- bez wyjątku. Zadziwia regularność i przewidywalność tej rośliny. 

Figowiec zatem jest tak pewny jak… Boże miłość. Ona owocuje także bez przerwy i bez względu na wszystkie niesprzyjające warunki. Dlatego Jezus każe uczniom spoglądać na niego, bo on najbardziej przypomina dynamikę tajemnicy zbawienia. Dając za wzór figę, Bóg chce ci powiedzieć coś bardzo ważnego: jeśli chcesz uniknąć klęski rób swoje. Bądź i ty przewidywalny i regularny jak to drzewo. Można owocować w każdych warunkach. A największą klęską człowieka jest być nieprzygotowanym do klęski. Dramat rozgrywa się wówczas gdy żyjemy tak gdybyśmy mieli przejść przez życie całkowicie bez cierpień i trudności. 

Gdy myślę o drzewie figowym z Ewangelii to mam na względzie to, że jest to już ostatnia przypowieść, jaką Jezus wygłasza do uczniów. Za niespełna trzy dni zniknie im z oczu. Wielki piątek będzie bezpłodną zimą figowca. Jednak wyda on owoc bardzo szybko. Nawet nie zdążą zobaczyć na nim kwiatów gdy to się stanie. 

Wiele lat temu mocno utkwiła mi w sercu scena z kultowego filmu „Titanic”. Gdy statek już tonął po zderzeniu z górą lodową setki pasażerów wiedziało już, że to ostatnie chwile ich życia. Krzyki, panika, szykanie pomocy. Wśród tłumu nagle na pokładzie rozłożył się kwartet smyczkowy, który rozpocząć krótki koncert. Skrzypkowie zagrali ściskający za gardło utwór, który w polskiej wersji językowej przetłumaczono jako: Być bliżej ciebie chcę, o Boże mój! Z tobą przez życie lżej, nieść krzyża znój. Ty w sercu moim trwasz z miłością Stwórcy ziem, tulisz w ojcowski płaszcz, chroniąc mnie w nim. Muzycy wiedząc, że to co najgorsze przyjdzie za kilka chwil, robią swoje. Chcą zmierzyć się ze śmiercią przez wypełnienie swego powołania. Zostali muzykami, bo są bardziej wrażliwi niż inni. Chcieli zmieniać ludzkie serca, czynić je bardziej czułymi i szlachetnymi. Robią to do końca. 

Inną żywo wspominaną przeze mnie postacią jest Pani Ewa Błaszczyk. W prowadzonej przez nią klinice wybudzono ze śpiączki do dziś bliska 90 dzieci. Często dokonuje się to po wielu latach. Ona nauczyła się przez 20 lat bacznie obserwować każdą zmianę swoich podopiecznych. Oni są jak biblijne figi. Owocują, jednak bardzo powoli, lecz nieustannie. Ewa żywi się tą nadzieją, wciąż czekając na poprawę zdrowia swej kochanej córki Oli. Wielu zna Panią Błaszczyk jako aktorkę, jednak jako mama ma na tym świecie także inną misję. Gdy przyszła klęska, gdy to czuje serce bardzo zabolało ona poszła za radą Jezusa, by uczyć się od małych rzeczy tego na co teraz czekać warto.  Robi swoje, od lat, regularnie, niestrudzenie. Sama nazwa jej fundacji „Akogo?” jest znakiem protestu wobec tych których los tym chorych dzieci już nie obchodzi. Ona i jej przyjaciele pokazują od lat, że jednak kogoś to obchodzi, są ci którzy czekają na cuda, w ciszy, z wielką wiarą. 

Katastrofa, nagły koniec i śmierć nie przyjdzie nigdy na tych, którzy wbrew wszystkiemu chcą uczyć się tego jak owocować, jak kochać. Oni zawsze będą gotowi, by zamienić się w miłość… na wieki.

ks. Adam Kiermut