Dasz Mu szansę?

Informacja pobrana z chcejezusa – Dasz Mu szansę?

Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?”. Jezus im odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”.

(Mt 11,2-11)

Jan jest radosny, pełen pokoju. Przebywa jednocześnie w więzieniu, gdzie został wtrącony za swoje poglądy. Te dwa obrazy wcale się ze sobą nie kłócą. Prawdziwą radość znajdziesz wszędzie gdzie jest Bóg. A czy go da się ograniczyć? Czy da się mu wydzielić miejsce? Człowiek może go odnaleźć w każdym czasie i miejscu, w każdym położeniu i w każdej myśli. Kajdany Jana są tylko iluzją, zewnętrznym znakiem niesprawiedliwości jakiej doświadczył. Mając dla siebie zaledwie kilka metrów kwadratowych zimnego i ciemnego lochu oraz głodowe racje żywienia, wydzielone dla więźnia, Jan pozostaje zupełnie wolny, nieskrępowany lękiem. Może w tej sytuacji czerpać radość, być szczęśliwym. Wie, w że nie jest sam. Jest jednak przeciwstawny obraz do tego… Wielu ludzi to wewnętrznie gnijące lochy, ciemne miejsca bez życia. Choć uśmiechają się do świata to więcej w tym dyplomacji niż prawdy. Ogromny jest obszar tej niewoli serc. Kilometrami ciągną się łańcuchy skrępowanych umysłów, dłoni i nóg. Obraz Jana Chrzciciela, czekającego pokornie na wieści od posłańców wskazuje nam na źródło szczęścia, jakie możemy nieustannie nosić w sobie. Możemy być jednak wyschniętą studnią, jak chodzący grób. Prorok pogranicza Starego i Nowego Testamentu umie znosić prześladowanie dla sprawiedliwości, on już jest błogosławiony w tym jak mu urągają i prześladują. Czynią to bowiem z powodu tego, który miał przyjść. On jest w stanie oddać za niego życie tu i teraz. Gotowość do tego sprawia, że tracąc swoje życie zyskuje je.
Jan wie, że tej radości brakuje innym, którzy teraz wątpią. Trudno im odczytać ślady przychodzącego zbawiciela, bo chcą go kojarzyć z wielkimi znakami, euforią i rewolucją. Tymczasem Mesjasz przyszedł cicho nad Jordan, pozwolił by uwięziono jego największego herolda, by zamknięto mu usta. Ubogi prorok wysyła poselstwo na pustynię z zapytaniem czy Jezus jest tym, który ma przyjść, czy mają oczekiwać kogoś innego? To poselstwo Jan wysyła nie dla siebie, lecz w twoim imieniu! To dla ciebie chce odpowiedzi! On ma ją już w swoim sercu. To my się gubimy. To my nie wiemy gdzie znaleźć szczęście i często szukamy go poza Bogiem. Nierzadko ulegamy podobnej pokusie radości zbudowanej z lichego materiału. Czerpiemy ze słabych i nietrwałych źródeł.
Dlatego Jezus pyta cię, po co wyszedłeś na pustynię? Czego tu szukasz? Tu nie ma neonów, głośnej muzyki, zmysłowych wrażeń i fajerwerków. Trzcina co kołysze się na wietrze nie da ci odpowiedzi. Po co jesteś na pustyni? Tu nie ma tych co noszą miękkie szaty- czytaj- bogatych, dobrze ustawionych i sławnych. Przestrzeń ogołocona z tego co masz wokół siebie na co dzień objawi ci prawdę. Perspektywa której nie dostrzegasz w życiowym pędzie jest rzeczywiście piękna. Niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się dobrą nowinę i nadzieję. Wraz z nimi jest już Jan, który umierając dla świata żyje z Panem pełen pokoju. Więziony cieszy się wolnością.
Jan zna, twoje serce. Poznał je w tłumie do którego wiele razy mówił. W tłumie, który w pragnieniu szczęścia, w jego głębokim głodzie przyszedł właśnie do niego. Dlatego nie boi ci się podać swojego wzoru na wiarę:

WIARA = ZAUFANIE + WĄTPLIWOŚCI.

Proś w pustce, trudnościach i zabieganiu samego Jezusa, by powiedział ci o sobie. By objawił ci prawdę, która zabierze cię z ludzkich iluzji i przekonań, w których on nie mieszka. Czy dasz Bogu szansę by przyszedł? Uczyń swoje życie pytaniem… a Jezus stanie się odpowiedzią.

KS. Adam Kiermut