Źródło: https://archibial.pl/wiadomosci/2612-spotkanie-formacyjne-nadzwyczajnych-szafarzy-komunii-sw/
Spotkanie formacyjne nadzwyczajnych szafarzy Komunii św.
| autor: ArchiBial.pl
„Dziękuję dziś Bogu za was, za to, że podjęliście się tej trudnej, ale pięknej posługi w naszej archidiecezji” – mówił do nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. abp Józef Guzdek podczas Mszy św. wieńczącej ich spotkanie formacyjne. 18 stycznia w parafii pw. Matki Bożej Fatimskiej w Białymstoku szafarze uczestniczyli w dorocznych warsztatach, które poprowadził ks. kan. Ireneusz Korziński, kanclerz Kurii Metropolitalnej Białostockiej.
Warsztaty odbyły się w ramach przeżywanego Roku Jubileuszowego 2025. Ich temat zaczerpnięty został z Listu św. Pawła do Rzymian – „Nadzieja zawieść nie może” (Rz 5,5). W programie spotkania były dwie konferencje, warsztaty małżeńskie oraz uroczysta Eucharystia. Uczestniczyli w nim szafarze oraz osoby przygotowujące się do podjęcia posługi, łącznie 70 osób. Wielu szafarzy przybyło na spotkanie wraz z małżonkami.
W wygłoszonych konferencjach ks. Korziński mówił m. in. o tym, że trwanie w nadziei wymaga zaangażowania i pracy nad swoim życiem. W przypadku małżeństwa i zachowania jego fundamentalnych filarów (wzajemne oddanie, charakter, komunikacja, towarzyszenie drugiej osobie) istnieje również potrzeba zmiany mentalności i sposobów działania, chociażby w kwestii odpowiedzialności za drugą osobę, wyznaczania celów małżeńskich, ustalania priorytetów oraz dyscypliny w dążeniu do ich osiągnięcia.
Podczas Mszy św. abp Józef Guzdek, metropolita białostocki podkreślił znaczenie i rolę szafarzy w archidiecezji. Dziękował im za pełnioną posługę, za „wierną służbę Chrystusowi i Kościołowi, za gotowość do niesienia Ciała Pańskiego chorym i cierpiącym”.
„Wasza posługa i oddanie się Kościołowi są przede wszystkim wyrazem miłości i troski o wspólnotę wiernych naszej archidiecezji, ale także świadectwem waszej głębokiej wiary, której źródłem jest życie rodzinne” – dodał.
Dziękował również obecnym na spotkaniu żonom, które wyraziły swoją zgodę na podjęcie przez swoich mężów tego zadania, ale również wspierają ich w tej wyjątkowej misji. Prosił je o nieustanne wspieranie mężów przez modlitwę ich posłudze.
W kazaniu ks. Korziński wskazał na wartość cierpliwości jako kluczowej cnoty chrześcijańskiej i antidotum na pośpiech współczesnego świata. Przywołał przypowieść o siewcy, która pokazuje, że Bóg pozwala chwastom rosnąć obok pszenicy, ponieważ usuwanie ich przedwcześnie mogłoby zaszkodzić także dobremu ziarnu. Wskazywał, że cierpliwość jest cechą samego Boga, który daje ludziom czas na wzrastanie i nawrócenie.
Wyjaśniał, że w perspektywie chrześcijańskiej cierpliwość jest nie tylko cnotą moralną, ale także owocem Ducha Świętego, który pomaga wytrwać w trudnościach i umacnia nadzieję. „Cierpliwość jest cnotą moralną i stanowi podstawowy wyznacznik siły ludzkiego ducha. Ponadto w ujęciu chrześcijańskim jest cechą odnowionej natury ludzkiej i łączy się z wytrwałością, dającą siłę w doświadczeniach i przeciwnościach życia” – mówił.
Przytaczając przykłady z codzienności, wskazał, że życie często wymaga od nas wytrwałości w trudach i przeciwnościach oraz głębokiej motywacji w dążeniu do upragnionego celu. „Cierpliwość jako wyczekiwanie pomaga trwać w ufnej nadziei, szczególnie wówczas, kiedy piętrzą się zmagania i cierpienie, chociażby z powodu przewlekłej choroby, gdzie po ludzku już nie widać szans. I jeśli tu mówimy jeszcze o nadziei, która jest niesamowitą wspinaczką pod górę, to wspinaczkę tę pokonuje się dzięki cierpliwości” – zauważył kaznodzieja.
Kazanie zakończyło świadectwo Tony’ego Melendeza, który mimo braku rąk nauczył się grać na gitarze stopami, a spotkanie z Janem Pawłem II umocniło go w wierze, że każdy ma talenty, które może rozwijać. Dlatego ks. Korziński zachęcał do wytrwałości w cierpliwości i nadziei, które pomagają przetrwać trudności i prowadzą do duchowego wzrostu.
Po Mszy św. w sali w dolnym kościele odbyło się spotkanie z abp. Guzdkiem. Była to doskonała okazja do podzielenia się świadectwem posługi nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. oraz wymiany doświadczeń.
Nadzwyczajni szafarze zostali ustanowieni do roznoszenia Komunii św. chorym oraz do pomocy w udzielaniu Komunii św. wiernym podczas Mszy św., jeżeli zachodzi taka potrzeba. W archidiecezji białostockiej posługuje obecnie 48 szafarzy. Do podjęcia posługi przygotowuje się kolejnych 15 kandydatów.
Poniżej publikujemy świadectwa posługi szafarzy.
Do pełnienia posługi szafarza nadzwyczajnego Komunii św. natchnął mnie ks. Wojciech Rogowski, wówczas opiekun Wspólnoty Przyjaciół Oblubieńca, do której należę, który zaskoczył mnie swoimi słowami, żebym rozważył noszenie Najświętszego Sakramentu chorym. Po namyśle oraz rozmowie z żoną przyjąłem to powołanie trochę w ciemno, gdyż było to zupełne novum w diecezji.
Nawiązując do wypowiedzianych w czasie Mszy św.
podczas dnia skupienia słów Księdza Arcybiskupa: „Po dwóch ich rozesłał”, w naszej parafii zostało ustanowionych dwóch szafarzy w jednym
czasie. Jesteśmy zatem najmniejszą wspólnotą w parafii. Posługę szafarza nadzwyczajnego Komunii św. pełnimy niosąc Ciało Pańskie do chorych, a w razie potrzeby zastępujemy się nawzajem. Każdy z nas ma pod opieką jedną chorą. Jakże wiele można dostrzec i się nauczyć od tych pań.
Pani Jadwiga, która niedawno przechodziła poważne zapalenie płuc, pomimo osłabienia, rozkojarzenia po pobycie w szpitalu i
korzystania z tlenu, z uśmiechem przyjmuje Komunię św., oczekując jej co niedziela. Druga z pań, pani Janina, od lat samotna i poruszająca się na wózku, z radością i tęsknotą czeka na niedzielną Komunię św. Swoim humorem, uśmiechem, dobrocią i skromnością napełnia radością wszystkich wokół. Nigdy nie narzeka na swoją sytuację, ale dziękuje Bogu – jak sama mówi – „za tyle dobra, którego doświadcza”, którego ktoś inny w ogóle by nie dostrzegł. Jej mieszkanie jest pełne ludzi, sąsiadów, znajomych, którzy o niej pamiętają, ale również lubią u niej być i czerpać z tej pogody ducha, dobroci i szczerości. Także i my tego doświadczamy, kiedy panie mówią o swojej modlitwie za nas czy Mszach św. zamówionych w naszych intencjach.
Muszę też powiedzieć o jednym. Pełniłem posługę u swojej „drugiej mamy”, czyli teściowej. Dobrze pamiętam, jak chciała być na moim ustanowieniu szafarzy nadzwyczajnych Komunii św. w katedrze. To było dla niej wielkie poświęcenie, każdy krok był okupiony bólem, a wejście po
schodach – cierpieniem. Sama katedra przecież to także niemały kościół. Przeszła z parkingu do pierwszych ławek, uczestniczyła w pełni w Mszy św. Po pewnym czasie
nosiłem Ciało Pańskie mojej „drugiej mamie”. Zapamiętam to do końca życia – z jaką tęsknotą i radością czekała na Komunię ta, która
chodziła na codzienne Msze św., dopóki mogła. Niezmiernym przeżyciem dla mnie jest to, że ostatnią swoją Komunię przyjęła z moich rąk. Wzruszam się tym do dzisiaj, ile razy to wspominam.
Tyle o samej posłudze, ale pełnienie jej nie byłoby możliwe bez zgody żony i akceptacji rodziny. Dziękuję za to mojej żonie, ale też żonom wszystkich innych szafarzy, bo bez ich wsparcia i pomocy nie pełnilibyśmy tej posługi. Dziękuję też za opiekę i troskę ks. Łukaszowi, naszemu opiekunowi
Tomasz
* * *
Jestem żoną szafarza, jesteśmy w małżeństwie od 17 lat i mamy pięcioro dzieci. Mąż w latach młodości był ministrantem. Potem, gdy się pobraliśmy, zrobił przerwę, bo chciał, abyśmy razem przeżywali Eucharystię, i skupił się na rodzinie. Prośba księdza proboszcza o podjęcie posługi szafarza stała się dla niego motywacją, aby powrócić także do służby ministranckiej. Jak się okazało, było to również ważne dla naszej rodziny. W ślad za swoim tatą do służby przy ołtarzu poszli nasi synowie, którzy od tej pory, przy każdym wspólnym wyjściu do kościoła, pytają męża: „Czy idziemy dzisiaj na ministranta?”. Jest to dla mnie owoc podjętej przez niego posługi szafarza nadzwyczajnego Komunii św. Jestem dumna i wdzięczna Bogu, że takich cudów pozwala nam doświadczać.
Joanna
* * *
Pragnę podzielić się moim świadectwem uczestnictwa w formacji szafarza nadzwyczajnego. Dostrzegam to jako dar od Jezusa, aby jeszcze bliżej być blisko Niego, a jednocześnie by On był bliżej mnie. Gdy ksiądz proboszcz zapytał mnie, czy chciałbym być szafarzem, zgodziłem się, ale wewnątrz mnie buzowały dwa uczucia: radość pomieszana z lękiem – jak to będzie i jak odbiorą to wierni z naszej parafii. Spytałem o zgodę moją żonę, która się zgodziła, tak naprawdę nie do końca wiedząc, też jak ja, z czym to wszystko się wiąże.
Gdy zacząłem uczęszczać na pierwsze spotkania, u żony, jak i u mnie, zniknęła niepewność, a została sama radość, że będę mógł nosić Jezusa potrzebującym. Opowiedziałem o tym także mojej mamie. Mama przyjęła to łzami radości i dumy z syna, że będzie mógł być szafarzem i być jeszcze bliżej Pana Boga. Zaraz po pierwszych spotkaniach Bóg w swojej miłości i mądrości rozpalił moje serce do służby Jemu przy ołtarzu.
To było tym bardziej niesamowite, że nigdy w swoim życiu nie czułem potrzeby i nie byłem ministrantem. Ta posługa tak mi się spodobała, że czasem nawet chodzę dwa razy dziennie do kościoła, aby służyć do Mszy św.
Niestety, jest też druga strona medalu. Należę do parafii położonej poza miastem, zasadniczo jest ona niezbyt duża. Można powiedzieć, że jest to wiejska parafia, a z tym się wiąże to, że ludzie są bardziej przywiązani do tradycji. Któregoś dnia mama chciała się podzielić swoją radością z tego, że będę szafarzem, ze swoimi sąsiadkami. Ku jej zdumieniu usłyszała takie słowa: „Ja to nigdy nie przyjmę Komunii z takich rąk, to nie jest ksiądz, on ma żonę”. Mamie było bardzo przykro.
Niestety, w myśleniu o Kościele istnieje wiele stereotypów. Ludzie nie dopuszczają myśli, że Kościół się zmienia, otwiera. Chyba też czasy, które mamy, wymuszają, aby spróbować pójść innymi drogami do wyznaczonego celu. Myślę sobie, że właśnie w takich sytuacjach nie trzeba się poddawać, ale prosić Boga, aby to, co zasiał w moim sercu, przez nadzieję, cierpliwość i miłość wydało dobre owoce.
Grzegorz
GALERIA: Spotkanie formacyjne nadzwyczajnych szafarzy Komunii św.
19 stycznia 2025
| autor: ArchiBial.pl