Chrystus w moim życiu

Informacja z: odnowa.bialystok.pl – Chrystus w moim życiu

Chrystus w moim życiu zawsze był Kimś bardzo ważnym. Wyniosłam to z domu rodzinnego. Śp. Dziadek mówił: „Nie przegapcie godziny trzeciej, bo wtedy umierał Pan Jezus.” To ja biegłam i wołałam: „ Dziadek, chodź, zbliża się godzina trzecia.” Zostawiał pracę, przychodził do domu i pogrążał się w modlitwie. Jako małe dziecko widziałam ten piękny przykład oddawania czci Panu Jezusowi.

W latach 1976-78 (nie wiem, który to był rok) pracowałam w laboratorium przy badaniu parametrów próbek. Schylona przy aparacie i zadowolona, że rano po przyjściu do pracy zawiesiłam jako pierwsza w swoim pokoju krzyż Pana Jezusa. Koleżanki mówiły: „Uważaj, możesz mieć problemy z pracą.” Gdy weszła kierowniczka, spojrzała i nic nie mówiła. Może pomyślała – ale mądra, odważna dziewczyna. A ja byłam bardzo dumna ze swego czynu.

Gdy miałam 39 lat, usłyszałam diagnozę – rak, bardzo zaawansowany, inwazyjny. „Co u pani leczyć?” Ja nie załamałam się. Obrałam Pana Jezusa ordynatorem, Matkę Bożą – lekarzem, która wypisała mi receptę bez wykupywania w aptece. Lek ten był pod nazwą – modlitwa, opakowań – bez liku. Gdy nie było domowników, leżałam krzyżem i błagałam Pana Jezusa i Matkę Boża o ratunek. Modlitwa była moim codziennym lekarstwem, tego leku nie da się przedawkować. Lekarze dziwili się, że tak pięknie to zniosłam, a ja wiedziałam, że moim Ordynatorem Niebieskim jest Pan Jezus. Ten Lekarz Wszechmogący leczy wszystkie choroby ciała i duszy. Nie ma choroby, z którą by Pan Jezus nie poradził.

Mija 27 lat po operacji, a ja dzięki Panu Bogu wbrew rokowaniom lekarzy jeszcze pracowałam 16 lat. Pan Jezus jest moim Królem, Siłą i Zbawicielem. Gdy robiłam remont w domu, panowie uwijali się przy montażu mebli. Wreszcie koniec pracy – pomyślałam – poproszę, niech wbiją gwóźdź, a ja zawieszę piękny, nowy krzyż, który kupiłam wcześniej. Usłyszałam taką uwagę: „Po co ten krzyż, po co niszczyć ścianę?” Odpowiedziałam: „Ten krzyż Pana Jezusa jest ważniejszy od tych wszystkich mebli, które montowaliście”. Widziałam ich ironiczne porozumiewanie się między sobą. Byłam również zadowolona ze swojej postawy.

Często spoglądam na krzyż wiszący na honorowym miejscu w domu i mówię: „Kocham Cię, Panie Jezu.” „Chwała Tobie, Panie Jezu.”

Teresa ze wspólnoty „Źródło”