Błogosławione rodzicielstwo!

Informacja pobrana z chcejezusa – Błogosławione rodzicielstwo!

Źródło zdjęcia

Błogosławione rodzicielstwo

Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób… Wydawało mi się, że te słowa skierowane są do osób, które w szczególny sposób posługują ubogim. A Jezus mówi to właśnie do mnie…

Kiedy urodziłam moje najmłodsze dziecko naturalną rzeczą było, że na jakiś czas odsuwam się z życia wspólnotowego, że teraz swoją uwagę i czas przekierowuję na maleństwo. Z jednej strony ogromna radość, a z drugim miałam takie poczucie, że oprócz codziennej modlitwy nic więcej nie będę robiła dla Pana Boga… W związku z tym, że Bóg jest bliski i zna wszelkie moje myśli, i nie chce żebym się smuciła, czy martwiła… podrzucił mi książkę, w której pokazał mi bardzo ważną rzecz… Powiedział do mnie: Raduj się, moja córko…

Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;

byłem spragniony, a daliście Mi pić;

byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; 

byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;

byłem chory, a odwiedziliście Mnie;

byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie

(Mt 25, 35-36).

Tak! Eureka! Cóż innego robię? Kiedy jest głodna – karmię ją, kiedy chce pić – daję wodę; kiedy pojawiła się w naszym życiu – przyjęliśmy ją z wielką radością, ubieram ją, z wielką troską dbam o nią w czasie choroby… Przecież to dziecko Boga… Dostałam je od Pana na jakiś czas, aby obdarzyć je miłością, przygotować do dorosłego życia, zaszczepić wiarę i miłość do Jezusa… Przecież Jezus jest w niej! On jest w każdym moim dziecku.

Te słowa odmieniły moje patrzenie na rodzicielstwo. To ogromne błogosławieństwo, piękne powołanie, które każdego dnia mogę wypełniać. Niesamowite jest to, że moją codziennością mogę uwielbiać Pana, że sprawiam Mu wielką radość zajmując się dziećmi, obdarzając je miłością. Sercem widzę, jak Jezus się cieszy, kiedy  widzi nas razem.  Wychowywanie dzieci to nie zawsze radość i śmiech, czasami są też łzy i smutek… Jednak gdy wszystkie te emocje ogarnia miłość i zawierzenie Jezusowi, to wszystko jest OK.

Monika Trykacz